Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 30 listopada 2024 01:54
Ważne:
  • * Telewizja Olsztyn zatrudni dziennikarza na umowę o pracę. Oferty proszę kierować na adres: [email protected] *
Reklama

Szara strefa kwitnie. Czy rząd zachęci Polaków do donoszenia na szefów?

Część pensji zgodnie z umową, reszta tak, żeby skarbówka się nie dowiedziała. To sposób na obchodzenie obowiązkowych danin. Budżet traci na tym miliardy złotych rocznie.
Podziel się
Oceń

W ocenie Anety Kiełczewskiej z Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) „płacenie pod stołem” jest w Polsce dość powszechne. Sektor finansów publicznych, zwłaszcza system ubezpieczeń społecznych, traci na tym ponad 17 miliardów złotych rocznie.

Szara strefa to polska codzienność  

Jak wynika z raportu PIE „Skala płacenia pod stołem w Polsce i jej zmiany w czasie", w 2006 roku odsetek pracowników otrzymujących wynagrodzenie „pod stołem” w firmach zatrudniających co najmniej 10 osób wynosił 7 proc. W 2008 r. odnotowano niewielki spadek – o 1 punkt procentowy. W 2014 r. ten wskaźnik wzrósł do 9 proc. I utrzymywał się na tym poziomie do 2018 roku. 

Analitycy wykorzystali w swoich badaniach dane podatkowe z PIT, składkowe informacje z ZUS-u, a także wyniki z Badania Struktury Wynagrodzeń GUS.

Więcej niż średnia unijna 

Autorzy raportu wskazują, że średnio ok. 8 proc. pracowników w firmach zatrudniających co najmniej 10 osób część swojego wynagrodzenia otrzymywało nielegalnie. Dotyczy to lat 2006-2021. 

Jak się okazuje, skala nieoficjalnych zarobków jest w Polsce wyższa niż średnia europejska. W UE do pobierania części pensji na lewo przyznaje się 3-5 proc. obywateli. W przypadku Polski ten wskaźnik wyniósł 5-11 proc.

Wielu Polakom to nie przeszkadza

Mimo że większość ankietowanych osób chciałaby otrzymywać całość wynagrodzenia oficjalnie, od 20 do 27 proc. Polaków zgodziłoby się na otrzymywanie części wynagrodzenia nieoficjalnie. 

W ankiecie wykazano, że jedna na pięć osób wolałaby dodatkowe 100 zł do wynagrodzenia wynoszącego 3000 zł, zamiast zgodności z prawem. Gdyby dodatkowa kwota wynosiła 500 zł, odsetek osób, którym taki układ pasuje, wyniósłby 27 proc. 

Aż 72 proc. tych, którzy nie chcieliby otrzymywać wynagrodzenia „pod stołem”, wskazało jako powód obawę o zmniejszenie przyszłej emerytury i innych świadczeń. 

Rząd będzie zachęcał do donoszenia?

Polacy raczej nie postrzegają pobierania części pensji na lewo jako oszukiwania państwa. Tylko 22 proc. respondentów wskazało nielegalność tego typu praktyki jako główny powód braku akceptacji dla takiego rozwiązania. Jak widać, zbyt wielu z nas nie przejmuje się tym, że przez nieuczciwość pracodawców i pracowników państwo rok w rok traci miliardy złotych. 

Sposobem ograniczenia skali płacenia „pod stołem” może być usprawnienie kontroli i stosowanie adekwatnych kar finansowych. Łukasz Baszczak, starszy analityk zespołu ekonomii behawioralnej, twierdzi że skuteczne mogą być również działania skierowane na szczegółowe audyty, jak pokazał przykład Węgier, oraz przepisy chroniące tzw. sygnalistów. To osoby, które byłyby chronione przed odpowiedzialnością karną, pod warunkiem że zgłosiłyby naruszenia, których dopuścił się ich szef. 

Czy zatem rząd, szukając pieniędzy na finansowanie państwowych programów, zacznie zachęcać Polaków do donoszenia na swoich pracodawców? Czas pokaże.


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama