Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 30 listopada 2024 05:25
Ważne:
  • * Telewizja Olsztyn zatrudni dziennikarza na umowę o pracę. Oferty proszę kierować na adres: [email protected] *
Reklama

IPN lustruje urzędników. Rzecznik praw obywatelskich sprawdza, czy to zgodne z prawem

Doświadczeni urzędnicy muszą się wyspowiadać ze swojej działalności w PRL-u. Jeżeli skłamią, stracą pracę. Pierwsi już zostali zwolnieni.
Podziel się
Oceń

Musi przez to przejść ok. 40 tys. urzędników administracji rządowej. Nie tylko tych pracujących w najważniejszych urzędach jak Kancelaria Sejmu, Kancelaria Senatu i Kancelarii Prezydenta, ale także w ministerstwach oraz urzędach wojewódzkich i podległych im jednostkach. 

Nieważne, czym się zajmowałeś

Wszystko to za sprawą nowelizacji ustawy o służbie cywilnej. Zgodnie z nią urzędnicy urodzeni przed 1 sierpnia 1972 r. mają złożyć oświadczenia lustracyjne i przyznać się w nich do współpracy (lub jej zaprzeczyć) z organami bezpieczeństwa do 1990 r. Jeśli ktoś prowadził taką działalność, straci pracę

„Nie ma znaczenia to, czym dokładnie zajmował się w przeszłości. Nie pomoże też przyznanie się do współpracy” – alarmowała już w maju „Rzeczpospolita', kiedy przepisy czekały na podpis prezydenta.

Teraz już obowiązują i urzędnicy, którzy przyznają się do współpracy ze służbami PRL, a także osoby, które odmówią złożenia oświadczenia lustracyjnego, po upływie 15 dni od wyznaczonego terminu tracą pracę.

Są już pierwsze ofiary lustracji

„Dziennik Gazeta Prawna” już podlicza, że w Ministerstwie Finansów na 704 zatrudnionych pracę straciła do tej pory jedna osoba. W Kancelarii Premiera jest 189 pracowników urodzonych przed 1 sierpnia 1972 roku. Cztery musiały odejść.

W Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim zwolniono jedną osobę. W Lublinie u wojewody także odeszła jedna osoba. W Wielkopolsce to 2 urzędników. W podlaskim urzędzie wszyscy, którzy poddali się lustracji – 190 osób – pozostali na stanowiskach.

Gazeta uczula, że samo złożenie oświadczenia nie zamyka sprawy. Dokumenty zbada Instytut Pamięci Narodowej i oceni, czy jeżeli ktoś oświadczył, że nie miał nic wspólnego ze służbami komunistycznymi, nie skłamał.

Zwolnieni mogą iść do sądu, ale szanse na wygranie procesu mają małe. 

– Trzeba zdawać sobie sprawę, że teraz każdy może się tłumaczyć, że tylko wydawał dokumenty lub przyjmował np. wnioski o paszport. Kryteria zwolnień w myśl omawianej nowelizacji ustawy są jasne i zarówno wykładnia literalna, jak i celowościowa nie wzbudzają żadnych wątpliwości – tłumaczy DGP prof. Stefan Płażek, prawnik z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Macierewicza zaciera ręce

Lustracji muszą się poddać także osoby, które już w przeszłości ją przechodziły. Wówczas za przyznanie do swoich działań w PRL nic im nie groziło, teraz zostaną zwolnieni. I to właśnie rodzi obiekcje rzecznika praw obywatelskich, który protestował już na etapie pisania nowego prawa. 

– Niedopuszczalne jest w demokratycznym państwie prawnym przyznanie ustawodawcy prawa do tego, aby tworzył rozwiązania prowadzące do przekreślenia dorobku życiowego i zawodowego tych pracowników, którzy nie naruszyli prawa – alarmował prof. Marcin Wiącek.

Nowe przepisy to dzieło MSWiA, ale mocno im kibicował były szef MON Antoni Macierewicz. 

– Mamy nadzieję, że dzięki temu będziemy mieli gwarancję całkowitego bezpieczeństwa i środowiska agenturalne nie będą mogły wpływać na bezpieczeństwo Polski – przekonywał.

Bo oficjalnym powodem tej lustracji jest „zapewnienie bezpieczeństwa wewnętrznego państwa” w sytuacji zagrożenia w związku z wojną w Ukrainie.

 

 


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama