Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 24 listopada 2024 19:01
Ważne:
  • * Telewizja Olsztyn zatrudni dziennikarza na umowę o pracę. Oferty proszę kierować na adres: [email protected] *
Reklama

Agent Tomek znów sypie. Politycy PiS mają się czego bać. Więc mówią, że kłamie

Tomasz Kaczmarek, były agent CBA i były poseł PiS, chce zostać świadkiem koronnym. Dostarcza prokuraturze materiały obciążające jednych z najważniejszych polityków PiS-u.
Podziel się
Oceń

Mariusz Kamiński – zaufany człowiek Jarosława Kaczyńskiego, minister spraw wewnętrznych i administracji a w przeszłości szef CBA.

Ernest Bejda – zaufany człowiek Kamińskiego, były wiceszef i szef CBA, obecnie w zarządzie PZU.

Maciej Wąsik – były wiceszef CBA, obecnie wiceminister MSWiA.

Tomasz Kaczmarek – lepiej znany jako agent Tomek, ulubieniec szefostwa CBA za czasów Kamińskiego, który był kierowany do zadań przykrywkowych. Wcielał się np. w biznesmena, żeby wykryć przypadki korupcji. Pracował przy głośnej sprawie wilii Aleksandra i Jolanty Kwaśniewskich. Był potem posłem PiS.

To osoby występujące w najnowszej aferze na szczytach władzy.

Agent Tomek w prokuraturze

Tomasz Kaczmarek zgłosił się do prokuratury w Olsztynie i tam – jak ujawniła „Gazeta Wyborcza” – złożył zeznania obciążające Kamińskiego, Wąsika i Bejdę. Utrzymuje, że szefowie CBA z lat 2006-2010 kazali mu dostarczać dziennikarzom materiały mające obciążyć politycznych konkurentów PiS. Kaczmarek chce w tej sprawie być uznany za świadka koronnego.

– Oni traktowali te media jako narzędzie do osiągania własnych politycznych celów, a publikacje jako część operacji. Ci dziennikarze po prostu byli im usłużni, to często byli ich znajomi, razem pili alkohol, bywali na imprezach, wyjeżdżali na wspólne wakacje. Także dziennikarze korzystali na takiej współpracy, bo uzyskiwali dostęp do tajnych informacji, na bazie których budowali własne kariery – opisuje Kaczmarek.

Opowiada, że kontaktował się z takimi dziennikarzami jak Cezary Gmyz, Dorota Kania, Anita Gargas, Samuel Pereira. To prawicowi dziennikarze, którzy często atakowali i nadal atakują Donalda Tuska i Platformę Obywatelską.

Kaczmarek miał im przekazywać kopie materiałów CBA, np. zapis podsłuchów ze sprawy willi Kwaśniewskich.

– Celem był TVN i środowisko tej telewizji. Chodziło m.in. o Edwarda Miszczaka oraz Monikę Olejnik. Przecież ja przesiadywałem godzinami w restauracji w Krakowie, o której mówiono mi, że jej właścicielem jest Edward Miszczak. Tam poznałem właśnie towarzystwo pani Marczuk, panią Rusin, pana Piróga. Miałem ich rozpracowywać tylko dlatego, że byli związani z TVN. Chodziło o to, żeby zebrać na nich haki, oczernić, zniszczyć i pokazać, jaki TVN jest zły. Tego ode mnie oczekiwano – wyznał Kaczamrek.

Kamiński odpowiada

Biuro prasowe ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego wydało oświadczenie, w którym podważa wiarygodność Tomasza Kaczmarka. 

„W listopadzie 2019 roku Tomasz Kaczmarek usłyszał szereg zarzutów karnych dotyczących wielomilionowych oszustw finansowych w tzw. aferze stowarzyszenia Helper”. 

Tak podwładni Kamińskiego przypominają w oświadczeniu kłopoty agenta Tomka z prawem. I dodają, że Kamiński nie chciał zapewnić byłemu agentowi bezkarności, a ten teraz „rozpoczął szerzenie insynuacji”. -

„Jego historia oparta jest na kłamstwach” – podkreślają.

Opozycja uważa, że to materiał dla sądu i prokuratury

To jednak nie uspokoiło politycznych emocji. Wiele osób jest przekonanych, że Kaczmarek może swoimi zeznaniami pogrążyć najważniejszych polityków PiS.

– Niedługo będziemy świadkami kolejnych tego typu wypowiedzi, bo mocny mur PiS-owski zaczyna kruszeć i kolejne osoby będą sypać. Ani Wąsik, ani pan minister spraw wewnętrznych Kamiński nie mogą spać spokojnie – uważa Krzysztof Śmiszek, poseł Nowej Lewicy.

Z kolei Marcin Kierwiński, poseł Koalicji Obywatelskiej, przypomniał, że Kamiński i Wąsik zostali już skazani za nadużycie władzy. Chodzi o nielegalnie prowadzoną sprawę afery gruntowej (doprowadziła do odwołania wicepremiera Andrzeja Leppera w 2007 r.). Sprawa polityków PiS wróci do sądu 12 grudnia do ponownego rozpatrzenia.

– Myślę, że tego typu informacje będą ciekawe przede wszystkim dla prokuratury i niezależnych sądów. W Polsce nie może być tak, że dochodzi do recydywy. Recydywy, jeżeli chodzi o wykorzystywanie informacji tajnych do niszczenia oponentów politycznych – powiedział Kierwiński o najnowszej aferze.

Zbigniew Kuźmiuk z PiS widzi jednak sprawę inaczej.

– Odnoszę wrażenie, że człowiek, który jest skazany i być może chce sobie za wszelką cenę skrócić karę, próbuje w ten sposób zabiegać o względy być może nowej większości To droga donikąd – ocenił. 

I dodał: – Jeżeli ktoś chce wierzyć człowiekowi będącemu pod ciężkimi oskarżeniami i na tej podstawie budować swoją przyszłość, to widzę ją w czarnych barwach.


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama