Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 5 października 2024 10:26
Reklama

Wielki Mag w kajdankach. Były poseł Janusz P. z poważnymi zarzutami

Były polityk, teraz biznesmen został zatrzymany przez CBA. Prokuratura przedstawiła Januszowi P. zarzuty dotyczące 70 milionów złotych.
Podziel się
Oceń

Kiedy w sieci reklamował swoje biznesy określał się jako „Wielki Mag” i było w tym trochę prawdy. Bo Januszowi P. zawsze się udawało

Aż do teraz, kiedy został zatrzymany przez CBA w swoim domu w Lublinie. Razem z nim agenci przewieźli do prokuratury we Wrocławiu jego dwóch bliskich współpracowników: Przemysława B. i Zbigniewa B.

Powód zatrzymania: uzasadnione podejrzenie oszustwa

Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych, podał, że zatrzymania mają dotyczyć „uzasadnionego podejrzenia oszustwa znacznej wartości określonego w art. 286 i art. 294 KK”. 

Chodzi o 70 mln zł, jakie P. otrzymał od ludzi, którzy na takich wpłatach mieli sporo zarobić.

Biznesmen i polityk

P. to znana postać, celebryta, filozof, erudyta, biznesmen i były polityk. Pierwsze interesy zaczął robić w 1989 roku, handlując drewnianymi paletami. Potem kupił znanego producenta wódki Poloms Lublin. Sprzedał i zainwestował w spółkę Ambra – też produkującą alkohole i też odnoszącą sukces. 

Potem poszedł w politykę. Janusz P. wstąpił do Platformy Obywatelskiej, został posłem i zasłynął z kontrowersyjnych happeningów.

Rozstał się jednak z partią i założył własną. Najpierw ta lewicowa formacja nazywała się Twój Ruch, a potem była sygnowana nazwiskiem P. W 2015 r. po przegranych wyborach parlamentarnych P. odszedł z polityki i wrócił do biznesu. 

Wrócił też do alkoholu. Kupił od polityka Kukiz'15 Marka Jakubika browar Tenczynek. Zaczął produkować piwo, potem wódkę i bardziej luksusowe trunki. P. tworzył nowoczesną, niemal młodzieżową markę alkoholową. Promował ją w sieci, za co teraz odpowiada przed sądem – chodzi o nielegalną reklamę.

Pieniądze od ludzi, ale interesy nie szły 

Na takie interesy P. potrzebował pieniędzy. Zaczął je zbierać od zwykłych ludzi, których kusił szybkimi i wysokimi zyskami. 

Problem w tym, że jego spółki notowały straty. Interesy nie szły. Co chwila były jakiś kłopoty. Pomysły nie wychodziły i np. nie powstała zapowiadana sieć restauracji. A inwestorzy zaczęli domagać się obiecanych pieniędzy.

Tych już jednak nie było.

Obrońca: To wszystko wina PiS, że wierzyciele zaczęli tracić zaufanie

– Śledztwo dotyczy oszustw dokonanych na szkodę kilku tysięcy osób na łączną sumę 70 milionów złotych – potwierdził Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej, informując o przedstawieniu zarzutów Januszowi P.

Na tym może się nie skończyć, bo biznesmen nadal będzie przesłuchiwany przez śledczych.

Jacek Dubois, obrońca byłego polityka, komentuje sprawę w sposób, w jaki już wcześniej mówił jego klient. P., tłumacząc swoje porażki biznesowe, zrzucał winę na rząd PiS. Uważał, że władza się na nim mści za wcześniejsze działania w polityce.

– Zakrojone na dużą skalę działania różnych jednostek – jak KNF i innych – spowodowały, że wierzyciele zaczęli tracić zaufanie i cały ten biznes przestał funkcjonować we właściwy w sposób – powiedział Dubois w Polsat News.

I dodał: – Chciał zainwestować jak najlepiej, miał, w swojej ocenie, bardzo dobry plan finansowy i ten plan w jakiś sposób zawiódł, w dużym stopniu z przyczyn od niego niezależnych.


Napisz komentarz
Komentarze
Reklama