Podwyżki cen energii od 1 lipca są już faktem. Co prawda na razie znamy tylko prognozy, niebawem jednak przyjdzie nam płacić za realne zużycie prądu i gazu.
Polacy otrzymują listy z nowymi stawkami za prąd i prognozowanymi opłatami. W wielu przypadkach dostawcy się zagalopowali. Teraz muszą przysłać poprawki.
Przed nami podwyżka cen prądu. I to już od lipca. Wiele rodzin zacznie szukać oszczędności na zużyciu energii. Eksperci z PGNiG podpowiadają, na czym można.
Podwyżkę wyraźnie odczujemy w naszych kieszeniach. Kto może liczyć na wsparcie państwa?
W drugiej połowie roku ceny energii elektrycznej wzrosną. Wiadomo już, o ile i kto może liczyć na pomoc państwa.
Na razie tylko do końca czerwca odbiorcy energii korzystają z osłony cenowej chroniącej nasze portfele przed gwałtownym wzrostem opłat za prąd. Co stanie się w lipcu?
W połowie roku kończą się dopłaty do energii elektrycznej. Zastąpi je bon energetyczny. To nic innego jak inna forma obniżenie wysokości rachunków za prąd.
Od sierpnia nastąpi zmiana, która wywróci do góry nogami sposób, w jaki Polacy płacą za prąd.
Do końca czerwca ceny energii są zamrożone. Co czeka nasze portfele od lipca? Ministerstwo Klimatu i Środowiska uspokaja: rachunki za bardzo nie urosną.
W całej Polsce trwa wymiany urządzeń na nowe. Ta akcja jest rozłożona w czasie i potrwa do 2030 roku.
Prezes Urzędu Regulacji Energetyki (URE) zatwierdził już taryfy na sprzedaż energii elektrycznej i gazu. Jak bardzo nowe ceny uderzą nas po kieszeni?
Polacy chcą zapewnić sobie niższe rachunki za prąd. Przychodzą do firm energetycznych i ustawiają się w długich kolejkach. Co się stanie, kiedy ktoś nie złoży wniosku?
Będą podwyżki cen prądu. Sprzedawcy energii złożyli w URE swoje wnioski taryfowe. Proponowane zmiany stawek są porażające.
Do naszych drzwi już pukają energetycy. Żeby wymienić nam na nowe liczniki prądu. Pomoże to ograniczyć zużycie energii. Wymiana liczników potrwa do 2030 r.
Ceny energii elektrycznej w Polsce w ciągu roku wzrosły o około 30 proc. To najwięcej od ponad 30 lat.